Z nieznanych powodów wylądował na prywatnej posesji. Poderwać się do lotu nie mógł, bo potrzebny mu rozbieg był za krótki. Właściciele nieruchomości, na której utknął ptak, poprosili o pomoc straż miejską. Funkcjonariuszki sprawnie wykonały zadanie. Łabędź odzyskał wolność.
abędź1 Cisowa 1200px

Czwartek, 21 marca. Na numer 986 wpłynęło wieczorem zgłoszenie dotyczące łabędzia, który spacerował po prywatnej posesji przy ulicy Cisowej. Ptak nie mógł odlecieć. Łabędź bowiem, aby wzbić się w powietrze, potrzebuje zbiornika wodnego. Może też wystartować z rozległej, płaskiej powierzchni ziemi albo z zamarzniętej tafli jeziora lub rzeki, jednak w każdym przypadku musi wykonać kilkudziesięciometrowy rozbieg. Na ogrodzonej posesji ptak takiej możliwości nie miał.

Właściciele nieruchomości nie wiedzieli co począć w zaistniałej sytuacji. O pomoc poprosili straż miejską. Na miejsce pojechały funkcjonariuszki z Referatu V.

Zgłaszająca zaprosiła nas na posesję z wyraźną ulgą. Mówiła, że dzwoniła do różnych służb i instytucji, ale nikt nie był zainteresowany losem łabędzia. A on sam nie mógł opuścić działki. Odłowiłyśmy łabędzia i sprawdziłyśmy czy nie jest ranny. Na szczęście nie miał żadnych obrażeń - mówi st. spec. Barbara Rutkowska.

Strażniczki przetransportowały ptaka nad pobliski staw retencyjny i tam wypuściły.

abędź2 Cisowa 1200px
abędź3 Cisowa 1200px

Czytaj także:

  • Bliskie spotkanie z przyrodą
  • Ptasia banda i krwawe porachunki
  • Wracał, bo miał po co
  • Oko w oko ze stadem łabędzi