92-letni mężczyzna jechał tramwajem. Nie pamiętał, jak się nazywa, gdzie mieszka i na którym przystanku powinien wysiąść. Starszy pan trafił pod opiekę strażników miejskich. Mundurowi ustalili jego adres i odwieźli go do domu.
Radiowóz_1200px

Czwartek, 18 lipca. Zbliżała się godzina 13.00. Na numer 986 wpłynęło zgłoszenie, że na przystanku tramwajowym przy Placu Solidarności siedzi mężczyzna, który ma kłopoty z pamięcią. Na miejsce pojechał patrol z Referatu interwencyjnego. Od towarzyszących 92-latkowi pracowników Zarządu Transportu Miejskiego, mundurowi dowiedzieli się, że starszy pan już w tramwaju pytał współpasażerów, gdzie powinien wysiąść, bo nie pamięta.

Mężczyzna był mało komunikatywny. Nie potrafił powiedzieć, gdzie i z kim mieszka, ani dokąd chciał jechać. Okazało się jednak, że ma przy sobie dowód osobisty – mówi starszy inspektor Mariusz Choroszkiewicz.

Na podstawie danych z dokumentu strażnicy dowiedzieli się, gdzie mieszka starszy pan. Tam go też zawieźli. W mieszkaniu jednak nikogo nie było. Od sąsiadki funkcjonariusze dowiedzieli się, że mężczyzna na co dzień jest sam, pod doraźną opieką rodziny. Kobieta udostępniła mundurowym numer telefonu synowej 92-latka. Ta w rozmowie z funkcjonariuszami zobowiązała się, że jak najszybciej przyjedzie do teścia. Do tego czasu starszy pan pozostał pod opieką sąsiadki.