SM Gdańsk: Jeden nad wodę, drugi w góry - nadszedł czas emerytury
Tworzyli bardzo zgrany duet. Pan Mieczysław i pan Krzysztof, koledzy zza biurka, pracowali razem przez prawie 12 lat. Razem postanowili się też pożegnać z naszą formacją i udać na zasłużoną emeryturę.
Uroczyste pożegnanie Panów: Mieczysława Gapińskiego iKrzysztofa Kaluszkiewicza odbyło się w poniedziałek 27 stycznia. Podziękowania i życzenia złożył świeżo upieczonym emerytom komendant Leszek Walczak. Z serdecznościami pospieszyli także dotychczasowi współpracownicy.
Pan Krzysztof Kaluszkiewicz zatrudnił się w naszej formacji w 2008 roku. Przez cały ten czas dał się poznać jako bardzo sympatyczny i kompetentny pracownik. Swoją przygodę ze strażą miejską rozpoczął na stanowisku monitoringu. Był to jednak bardzo krótki epizod. Następnie pracował jako Inspektor ds. Obrony Cywilnej i Administrator Danych Niejawnych.
Początki na nowym stanowisku wspomina jako wyzwanie. Tworzył większość aktualnie obowiązujących procedur związanych z danymi osobowymi. Pilnował też, aby były one przestrzegane przez wszystkich pracowników straży miejskiej. Na pytanie, czy dochodziło podczas jego pracy do ujawniania informacji niejawnych, odpowiada krótko i z uśmiechem: to są informacje poufne.
O świeżo upieczonego emeryta pytamy naszą koleżankę:
Pana Krzysztofa zapamiętam jako wielkiego miłośnika muzyki. Uwielbiał słuchać radiowej Trójki, a w szczególności audycji Marka Niedźwieckiego - Top Wszech Czasów. Zdarzały nam się dysputy na temat muzyki. Z dumą podkreślał, że jest wielkim fanem grupy Pink Floyd - mówi Iwona Gruchała z Referatu Kadr.
Czas spędzony z Panem Krzysztofem wspomina także jego kolega zza biurka:
Z Krzysiem pracowałem w jednym pokoju. Nigdy pomiędzy nami nie było żadnych konfliktów. Zdarzały nam się wymiany opinii i poglądów na różne tematy, jednak zawsze była to dyskusja na poziomie. Bywało, że próbował mnie przekonać do swoich pasji. Krzysztof uwielbia chodzić po górach. Ja jednak wolę łowienie ryb mówi z uśmiechemMieczysław Gapiński.
Rzeczywiście, górskie wędrówki to wielka pasja naszego świeżo upieczonego emeryta. Z nimi są też związane jego najbliższe plany.
Podczas wycieczek przeszedłem wszystkie szlaki od gór Izerskich po Bieszczady. Za mną już 1600 km pieszych wędrówek. Teraz będzie czas na kolejne eskapady mówi Pan Krzysztof.
Pan Mieczysław Gapiński zatrudnił się w gdańskiej straży miejskiej w 1994 roku. Przepracował w niej 26 lat. Przygodę z naszą formacją zaczynał jako strażnik. Pełniąc funkcję inspektora ds. BHP, patrolował również ulice. Podczas długoletniej służby był świadkiem ważnych, ale też trudnych wydarzeń.
W pamięć zapadło mi kilka szczególnych zabezpieczeń, w których brałem udział. Był to między innymi pożar hali w Stoczni Gdańskiej w roku 1994. Byłem wtedy bardzo poruszony. Rok później uczestniczyłem w działaniach porządkowych po wybuchu gazu w wieżowcu przy ulicy Wojska Polskiego. Pamiętam, że do pomocy zaangażowano wszystkich pracowników straży miejskiej. W siedzibie została tylko główna księgowa. Kolejnym trudnym zdarzeniem, z jakim musiałem się zmierzyć, była wielka powódź w Gdańsku w 2001 roku - opowiada Pan Mieczysław.
Pan Mieczysław dał się poznać jako kompetentny pracownik i dobry kolega. Warto dodać, że przez wiele lat z powodzeniem zastępował pracownika sekretariatu. Według przełożonych pełnił tę funkcję wzorowo. Zawsze opanowany, uśmiechnięty i profesjonalny.
Każdy wypadek w pracy, który musiał opracować, traktował bardzo poważnie. Dokumentacja była zawsze skrupulatnie wypełniona i oddawana na czas do Państwowej Inspekcji Pracy. Wypadkom starał się jednak przede wszystkim zapobiegać. Poza BHP odpowiadał za przestrzeganie przepisów przeciwpożarowych.
Współpracownicy inspektora ds. BHP wspominają bardzo ciepło. Widzieli w nim sympatycznego kolegę, ale nie tylko. Był też kompetentnym pracownikiem, który potrafił przekazać w dostępny sposób posiadaną wiedzę nowo zatrudnionym pracownikom. Uwielbiał zagadki logiczne i był człowiekiem z dużym poczuciem humoru. To charakterystyczne cechy jego osobowości.
Jak zapamiętam Mieczysława? Jako człowieka zawsze uśmiechniętego i z humorem. Zdarzało się nawet, że otrzymywałam od niego kwiatki. Na pewno będzie mi go brakowało - mówi z uśmiechem Beata Jaremko z Referatu Organizacji.
Mieczysława zawsze traktowałem jako osobę, z którą mogę porozmawiać na każdy temat. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy. To był mały człowiek o wielkim sercu. Zawsze imponował mi posiadaną wiedzą dodaje jej kolega z referatu Wojciech Stasiak.
Naszego emeryta zapytaliśmy o plany na najbliższą przyszłość. Po chwili namysłu odpowiada:
Z zamiłowania jestem wędkarzem. Większość wolnego czasu spędzę zapewne na łowieniu ryb. Oczywiście nie zapominam też o rodzinie. Mam dwoje wnucząt i chciałbym im poświęcić dużo uwagi. Bardzo lubię podróże. Ze wszystkich moich wycieczek najmilej wspominam tę do Stanów Zjednoczonych. Liczę na to, że na emeryturze uda mi się zaplanować i zrealizować kilka wypraw mówi Pan Mieczysław.
Nie mamy wątpliwości, że obu naszym Kolegom uda się wprowadzić w życie wszystkie zamierzenia i plany. Życzymy im spełnienia marzeń i dziękujemy za wszystko.
Straż Miejska Gdańsk, strazmiejska.gda.pl/, strazmiejska.gda.pl/aktualnosci/jeden-nad-wode-drugi-w-gory-nadszedl-czas-emerytury,a,6246
Autor: krystian