Wisiał kilka metrów nad ziemią zaplątany w nylonową siatkę. Jego rozpaczliwe próby uwolnienia się zwróciły uwagę pewnej kobiety. O pomoc dla uwięzionego ptaka poprosiła strażników miejskich.
jerzyk trzymany w dłoni trawnik

Czwartek, 17 czerwca. Zbliżała się godzina 18:00. Do funkcjonariuszy z Referatu Ekologicznego na ulicy Wajdeloty podeszła kobieta i przekazała im, że na ścianie jednej z kamienicy uwięziony jest ptak. Mundurowi od razu udali się pod wskazany przez nią adres. Na wysokości około 10 metrów, pod krawędzią dachu zobaczyli szamoczącego się, zaplątanego w nylonową siatkę jerzyka.

Funkcjonariusze skontaktowali się z administratorką budynku, która umożliwiła im dostęp do lokalu, z którego okna było najbliżej do uwięzionego ptaka. Strażnikom udało się go oswobodzić. Jerzyk nie był jednak w stanie odlecieć o własnych siłach. Był wycieńczony nieudanymi próbami uwolnienia się i przebywaniem w mocno nasłonecznionym miejscu.

Mundurowi powiadomili o sytuacji firmę, która odbiera chore i ranne ptaki z terenu miasta. Jej pracownicy zabrali jerzyka i przewieźli go do lecznicy dla zwierząt.