Młodego puszczyka przypadkowa kobieta podrzuciła do weterynarza, chory łabędź leżał na plaży. W obu przypadkach interweniowali strażnicy miejscy. Zwierzęta wymagały opieki weterynaryjnej. Trafiły do lecznicy.
Puszczyk

Sobota, 25 lutego. O godzinie 11:00 na numer 986 zadzwonił mężczyzna i powiedział, że do przychodni weterynaryjnej przy ulicy Piastowskiej ktoś podrzucił sowę. Na miejsce pojechał patrol strażników z Referatu Ekologicznego.

Pracownik przychodni powiedział mundurowym, że ptaka schowanego w kartonie przyniosła do nich nieznana kobieta. Postawiła karton w poczekalni i powiedziała, że w środku jest sowa, która potrzebuje pomocy. Następnie szybko się oddaliła.

Funkcjonariusze zabrali podrzutka i przewieźli do lecznicy dla zwierząt przy ulicy Kartuskiej. Weterynarze zidentyfikowali ptaka, jako podlota puszczyka zwyczajnego. Po wstępnych badaniach ptak trafił na leczenie do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja”.

abędź

Następnego dnia patrol strażniczek z Referatu Ekologicznego otrzymał kolejne zgłoszenie dotyczące ptaka, który potrzebuje pomocy. Tym razem chodziło o łabędzia. Chory ptak znajdował się przy wejściu nr 22 na Górkach Zachodnich.

Gdy funkcjonariuszki przyjechały na miejsce, zobaczyły w pobliżu linii brzegowej młodego łabędzia. Ptak leżał na boku i nie mógł się podnieść. Dodatkowo miał nienaturalnie wygiętą szyję. Strażniczki przewiozły chorego łabędzia do lecznicy dla zwierząt przy ulicy Kartuskiej, gdzie pozostał na obserwację.