Przemysław Szaliński: Łącznik między potrzebującymi a tymi, którzy chcą pomóc
Przemysław Szaliński, szef fundacji "Przemek Dzieciom", w rozmowie o pomaganiu i osobistych doświadczeniach z dzieciństwa, zwraca uwagę na bezinteresowność w niesieniu pomocy. Jego historia stanowi inspirację dla wielu, którzy pragną włączyć się w działania na rzecz potrzebujących.

Empatia jako siła napędowa działań charytatywnych

W obliczu katastrof naturalnych, takich jak te, które miały miejsce na południu Polski, wiele osób staje w obliczu trudnych emocji. Przemysław Szaliński podkreśla, że normalny umysł nie jest w stanie zaakceptować widoku ludzi, którzy stracili wszystko w zaledwie kilka godzin. "Przypomina mi to filmy katastroficzne, gdzie dorośli z dziećmi uciekają na dachy budynków, nie mają co jeść i pić. Ci ludzie, w ciągu kilku godzin, stracili wszystko. I nie chodzi tylko o pieniądze. Stracili pamiątki, przyzwyczajenia, ulubione zabawki dzieci – to był ich świat, a teraz go nie ma" – mówi Szaliński. Tego typu tragedie budzą w ludziach instynkt niesienia pomocy, co jest niezbędne w procesie odbudowy i powrotu do normalności.

Jak zaczęła się pasja do pomocy innym?

Historia Przemysława Szalińskiego, jako aktywisty, sięga roku 2007, kiedy to w wieku zaledwie 13 lat postanowił zorganizować zbiórkę funduszy na wózek dla kolegi ze szkoły. "Chodziłem do klasy integracyjnej i poznałem tego chłopaka. Jemu co chwilę psuł się wózek. Pomyślałem, że coś trzeba z tym zrobić. Wymyśliłem, że zrobię zbiórkę, choć nie wiedziałem wtedy jeszcze co i jak" – opowiada. Ta niewielka inicjatywa przerodziła się w pasję, która trwa do dziś. Szaliński zaczynał od kontaktów z osobami znanymi, które zgodziły się wspierać jego działania, co pokazuje, jak ważne jest tworzenie sieci wsparcia w trudnych chwilach.

Metodyka pomocy: konkretne działania dla konkretnych osób

Fundacja "Przemek Dzieciom" działa w oparciu o współpracę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie oraz bezpośredni kontakt z rodzinami, które potrzebują wsparcia. "Nigdy nie dajemy pieniędzy, ale kupujemy konkretny sprzęt, w tym wózki, łóżka, laptopy – to, co jest potrzebne danemu dziecku" – mówi Szaliński. Dzięki takiej metodzie, fundacja zapewnia, że wsparcie trafia tam, gdzie jest naprawdę potrzebne. Koszty pomocy mogą sięgać od 800 złotych na trójkołowy rower, do 12 tysięcy na specjalistyczne łóżko. Pomaganie dzieciom z Trójmiasta, w szczególności z Gdańska, stało się dla Szalińskiego nie tylko misją, ale również sposobem na zmienianie rzeczywistości na lepsze.


Opierając się na: Urząd Miejski w Gdańsku