Motocyklowa pasja mimo kalectwa - historia Zbigniewa Jurewicza

3 min czytania
Motocyklowa pasja mimo kalectwa - historia **Zbigniewa Jurewicza**

W jednym mieszkaniu na Przymorzu gromadzą się pamiątki po rajdach, przyjaciele i codzienna walka o sprawność — to opowieść o pasji, wypadku i sile wsparcia w Gdańsku. Czy książeczka i kilka gestów wystarczą, by poprawić życie byłego zawodnika?

  • Gdańsk - przyjaciele, rywalizacja i codzienna pomoc
  • Opowieść w Parafii pw. św. Brata Alberta i książka o mistrzu

Gdańsk - przyjaciele, rywalizacja i codzienna pomoc

W niewielkim pokoju na VIII piętrze falowca model krosowego motocykla stoi obok zdjęć i starych mebli. To świat Zbigniewa Jurewicza, motocyklisty, którego karierę przerwał ciężki wypadek. Po latach wózek i rehabilitacje stały się jego codziennością, ale wokół nie brakuje ludzi, którzy pamiętają rywalizacje z klubem oraz pomagają na co dzień.

Model od Zbyszka Grota przypomina o rivalizacji i przyjaźni, która zaczęła się w 1978 roku; Grot podarował go w trudnym okresie, a pół roku po tym, jak zaczął mieć kłopoty ze zdrowiem, zmarł na raka kości. Wsparcie finansowe rehabilitacji zapewnił z kolei Marek Dąbrowski, trzykrotny mistrz świata w rajdach motocyklowych i uczestnik Rajdu Dakar. Dawny trener Mirosław Zdanowicz przez lata był dla Jurewicza kimś na kształt ojca i wciąż przesyła przedświąteczne paczki.

“W 2015 roku żona była w szpitalu, bo miała operację kolana. Były święta. Napisałem spontanicznie na Facebooku, że ciężko na duszy… Zbyszek Grot przyjechał i ten model motocykla mi przywiózł.”
Zbigniew Jurewicz

“Czegokolwiek bym potrzebował, mogę się do niego i jego żony zwrócić.”
Zbigniew Jurewicz o Mirosławie Zdanowiczu

Syn i synowa pomagają w codziennych obowiązkach, a oboje małżonkowie z kieszonkowych świadczeń przeznaczają środki na lekarstwa i rehabilitacje. Jagoda, żona Zbigniewa, po udanej operacji kolan nadal chodzi o własnych siłach, ale para codziennie mierzy się z ograniczeniami mobilności i logistycznymi utrudnieniami.

Opowieść w Parafii pw. św. Brata Alberta i książka o mistrzu

Historia Jurewicza trafiła do druku dzięki inicjatywie Parafii pw. św. Brata Alberta na Przymorzu i pióru Ewy Liegman. Książeczka Mistrz Zbigniew Jurewicz ukazała się w nakładzie 300 egzemplarzy i jest sprzedawana głównie w kościołach; dochód ma trafiać na rehabilitacje.

“Młoda kobieta, ale już z tak dużym i pozytywnym dorobkiem, że tylko podziwiać.”
Zbigniew Jurewicz o Ewie Liegman

W opowieści pojawia się też niezwykły epizod, który para nazywa cudem: wilczurka, która przez 15 lat towarzyszyła rodzinie, wylizała zakażoną ranę na nodze Zbigniewa — ranę, której lekarze nie dawali już szans. Podczas jednej z wizyt pielęgniarka miała oznajmić:

“To cud.”
— pielęgniarka

W tym roku małżeństwo świętowało Bursztynowe Gody (44-lecie ślubu) razem z innymi parami w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Znamy ich od 1976 roku, wypadek zdarzył się w 1980, a ślub został zawarty po tragedii — to historia nie tylko o stratach, lecz o wyborze trwania i wsparciu najbliższych.

“Wymienić kiedyś tę trumnę.”
Zbigniew Jurewicz

Dziś został motorower Simson z klubowego przydziału, zdjęcia, meble trzymające rodzinne pamiątki i nadzieja, że wpływy z książeczki i kolejne gesty pozwolą na kolejne rehabilitacje.

na podstawie: Urząd Miejski w Gdańsku.

Autor: krystian