Z Gdańska na front - prezeska Zupy na Monciaku jedzie na 36. konwój do Donbasu

2 min czytania
Z Gdańska na front - prezeska Zupy na Monciaku jedzie na 36. konwój do Donbasu

Z Gdańska znów wyrusza konwój z pomocą — za kierownicą jest Aleksandra Kamińska, która już po raz 36. jedzie do najbardziej zagrożonych rejonów Donbasu. Zaczynało się od zupy i kanapek, dziś w bagażnikach są starlinki, detektory dronów i generatory — wszystko po to, by ratować ludzi w trudnych, zimowych warunkach.

  • Trasa z Gdańska przez Lwów w stronę Donbasu
  • Zupa na Monciaku - co trafia bezpośrednio do żołnierzy

Trasa z Gdańska przez Lwów w stronę Donbasu

Każda wyprawa startuje w Gdańsku; kilkanaście furgonetek kilka dni później dociera do Lwowa, gdzie dary przekładane są na ukraiński TIR i jadą dalej na front. Wolontariusze wracają zwykle do Polski, a Kamińska kontynuuje podróż z ukraińskim kierowcą, dostarczając pomoc bezpośrednio do oddziałów wojskowych i medycznych. O szczegółach miejscowości prosi, by nie podawać ich publicznie ze względów bezpieczeństwa.

“Dlatego nasz pierwszy wyjazd to była zupa, herbata i kanapki dla uchodźców zjeżdżających do Gdańska i na granicę”
— Aleksandra Kamińska

“Licho nie śpi, a o nas wiedzą także na ruskim Telegramie”
— Aleksandra Kamińska

Zupa na Monciaku - co trafia bezpośrednio do żołnierzy

Pomoc jest zamawiana przez samych odbiorców — oddziały wskazują, czego brakuje, organizacja zbiera środki i jedzie z konkretnymi przedmiotami do rąk własnych. Na listach zakupów znajdują się m.in. starlinki, detektory dronów, opony do pojazdów, generatory prądu, baterie radiowe, powerbanki, ogrzewacze chemiczne i stacje ładowania akumulatorów. Trafiają też drobne rzeczy podnoszące morale: soki, energetyki, czekolady czy karma dla zwierząt.

“Dostarczamy pomoc żołnierzom do rąk własnych”
— Aleksandra Kamińska

Wolontariusze organizują wyjazdy średnio co około 6 tygodni. Na każdy konwój zbierają około 100 tysięcy zł, zarówno poprzez zrzutki, jak i wsparcie firm. Zbliżająca się zima zwiększa pilność dostaw — Kaminska wskazuje na potrzebę suchych butów, koców, termosów i wysokoenergetycznych batonów.

“Nadchodzi zima, czyli najgorszy czas dla walczących”
— Aleksandra Kamińska

Kamińska nie ukrywa też trudności organizacyjnych i politycznych: zbieranie pieniędzy stało się trudniejsze, a strona fundacji bywa atakowana fałszywymi komentarzami.

“Bardzo trudno ostatnio zebrać pieniądze, bo ruska propaganda rozkręciła się na tyle, że dziennie muszę usuwać z naszej strony na FB po 40 komentarzy”
— Aleksandra Kamińska

Przy następnym wyjeździe, planowanym na koniec listopada, fundacja potrzebuje dodatkowych busów do 3,5 tony, które mogłyby przywieźć dary i szybko wrócić do Gdańska. Dla Kaminskiej pomoc to nie manifestacja bohaterstwa, lecz obowiązek wobec osób na linii frontu.

“Nie, nie jestem bohaterką. Ja tylko służę wsparciem bohaterom.”
— Aleksandra Kamińska

na podstawie: Urząd Miejski w Gdańsku.

Autor: krystian