Piotr Zagórski wybiegł z restauracji, uratował sklep

We wtorkowy poranek 22 lipca restaurator z Gdańska wybiegł z lokalu, wybił drzwi sklepu przy ul. Szerokiej, wyniósł płonącą kanapę i zadzwonił po straż — uratował sklep Aplug i być może zapobiegł większemu pożarowi. Mimo poparzonej stopy dziś żartuje, że zasłużył na dożywotnią zniżkę na buty.
- Zareaguj jak sąsiad z ulicy Szerokiej — zobacz, co zrobił właściciel restauracji w Gdańsku
- Sprawdź, jakie były skutki pożaru i jak sklep Aplug wraca do normalności w Gdańsku
Zareaguj jak sąsiad z ulicy Szerokiej — zobacz, co zrobił właściciel restauracji w Gdańsku
Do zdarzenia doszło we wtorek 22 lipca około godz. 10:00 na rogu ulicy Szerokiej i Pańskiej w centrum Gdańska. Właściciel restauracji Grass, Piotr Zagórski, przygotowując lokal przed pracą, zauważył przez witrynę sąsiedniego sklepu nietypowy, żółto-czarny migający kolor we wnętrzu. W pobliżu już były ustawiane stragany przed rozpoczynającym się Jarmarkiem św. Dominika.
- Tak godzinę wcześniej przychodzimy, zanim wystartujemy. Trzeba wszystko przygotować. Taka rozgrzewka. Ja po prostu sobie chodziłem, może rozkładałem obrusy. I nagle naprzeciwko, w zamkniętym jeszcze sklepie, widać jakiś dziwny kolor. Wszystko w środku jest czarne a nagle staje się żółte. Nienaturalnie to wyglądało
Pan Zagórski wszedł do sklepu Aplug, w którym początkowo widoczne było płomienne zajęcie – paliła się kanapa. Ocenił, że można próbować ratować mienie, wyłamał drzwi i wyniósł mebel na chodnik.
- Patrzę, a tam w środku kanapa się hajcuje. Mówię sobie, że to w sumie tylko mebel się pali, więc da się to uratować
- Nie, bo to nie wyglądało groźnie w pierwszym momencie. To było tylko takie małe zajęcie ogniem. Nie było się czego bać. Jak w pierwszym momencie człowiek wszedł to mówi: “aha, nic tam się nie dzieje”. Sprawdziłem wytrzymałość drzwi. Jakoś je wyłamałem i wyciągnąłem płonącą kanapę na chodnik
Po drugim wejściu okazało się, że ogień rozprzestrzenił się szybciej niż myślał — temperatura wewnątrz osiągnęła około 100 stopni, a dalsza interwencja stała się niebezpieczna. Wtedy właściciel zadzwonił po straż pożarną. Strażacy dotarli na miejsce w około 10 minut i szybko opanowali pożar.
- Okazało się, że byłem trochę za późno, że trochę refleksu mi zabrakło. Bo jak wszedłem drugi raz, to już się zajęły boki i coś tam jeszcze. Jakbym wszedł 30 sekund wcześniej, to myślę, żeby w ogóleżadnych strat by nie było. Jak drugi raz wchodziłem było już za gorąco, żeby tam zostać na dłużej. Nie czułem się tam zbyt komfortowo. Było już tam ze 100 stopni. Więc powiedziałem, że dzwonię po strażaków
Sprawdź, jakie były skutki pożaru i jak sklep Aplug wraca do normalności w Gdańsku
W wyniku pożaru sklep Aplug (sprzedaż butów sportowych i odzieży) był zamknięty przez około dwa tygodnie — konieczny był remont: malowanie ścian, wymiana podłogi oraz naprawa instalacji elektrycznej, której awaria okazała się przyczyną pożaru. Lokal wznowił działalność w sobotę 9 sierpnia.
Przedstawiciel sklepu, pan Jakub, podkreśla rolę sąsiadów w opanowaniu sytuacji:
- Na szczęście, nasi sąsiedzi tutajokazali się bohaterami. Szczęście w nieszczęściu, że nikogo nie było w sklepie. I nikomu nic się nie stało
Jakub dodaje także:
- To oprócz kanapy, dosłownie 3-4 pary butów i kilka koszulek. Gdyby nie on, to nie wiem, czy mielibyśmy co zbierać
Akcja ratunkowa nie obyła się bez konsekwencji dla bohatera: Pan Piotr poparzył prawą stopę. Lekarz opatrzył ranę; przedsiębiorca bagatelizuje uraz, nazywając to pamiątką po zdarzeniu.
- A tak…, pamiątkę jakąś mam. Może mi nawet zostać. Trochę się mi noga usmoliła. Nawet nie wiem, jaki to stopień oparzenia. Lekarz był, wyczyścił, opatrzył. Kiedyś się zagoi, pewnie jakaś blizna pozostanie. Jeszcze trochę swędzi. Nikt nie umarł, nikomu się nic nie stało
W dowód podziękowania właściciel sklepu przekazał dla Piotra Zagórskiego i jego pracowników trzy pary butów sportowych, a pan Piotr otrzymał od Aplug zniżkę “do końca życia”.
- Pan Piotr ma u nas zawsze zniżkę już do końca życia
Pan Zagórski zachowuje skromność i poczucie humoru, mówiąc żartobliwie o swoich oczekiwaniach i radząc mieszkańcom, jak postępować w podobnej sytuacji:
- Pewnie. Mam nadzieję, że ulica zmieni nazwę
- Dzwońcie po strażaków. Ja już drugi raz mogę nie przechodzić obok
Wydarzenie przypomina, jak ważna jest szybka reakcja przechodniów i natychmiastowy kontakt ze służbami ratunkowymi. Główne fakty dla mieszkańców: MIEJSCE — ul. Szeroka/Pańska w Gdańsku; DATA — 22 lipca, GODZINA — ok. 10:00; SKLEP — Aplug; PRZYCZYNA — awaria instalacji elektrycznej; SKUTKI — sklep zamknięty na około dwa tygodnie, wznowienie działalności 9 sierpnia; OSOBA — Piotr Zagórski (właściciel restauracji Grass) — interweniował i doznał poparzenia stopy.
Na podst. Urząd Miejski Gdańsk
Autor: krystian