Czy Lechii uda się wyjść na prostą?

Od kilku sezonów Lechia nie wypadła poza górną połówkę tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej, ale bieżąca edycja znacząco odbiega od poprzednich. Nad gdańszczanami coraz bardziej intensywnie krąży widmo degradacji i najbliższe kolejki dadzą odpowiedź, czy trójmiejski klub pożegna się z PKO Lotto Ekstraklasą.

Półtorej dekady wśród najlepszych – czy po 15 latach Lechia wróci na zaplecze?

Gdański klub po raz ostatni na niższym poziomie występował w sezonie 2007/2008, wygrywając wówczas ligę – wtedy jeszcze funkcjonującą jako II liga – z przewagą pięciu oczek nad Śląskiem Wrocław oraz siedmiu nad Piastem Gliwice i lokalnym rywalem Arką Gdynia. Od sierpnia 2008 roku gdańszczan oglądaliśmy jednak już tylko walczących na najwyższym szczeblu, z czego jedynie trzykrotnie ulokowali się poza czołową "10". Zarówno w 2012 roku, jak i sześć lat później finiszowali na 13. pozycji, czyli zaledwie o dwa szczebelki ponad strefą spadkową. Obecnie natomiast taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny.

Blokada strzelecka zdjęta, ale nadal bez przełomu

Ani forma zawodników, ani roszady w sztabie trenerskim, ani sytuacja we władzach nie napawają optymizmem. Kibice Biało-Zielonych na zwycięstwo drużyny czekają od marca, kiedy to ich ulubieńcy bezproblemowo rozprawili się z Miedzią Legnica, podnosząc się tym samym po dotkliwej porażce z poznańskim "Kolejorzem". Jedna jaskółka wiosny jednak nie uczyniła... Efektowny triumf został zastąpiony bowiem serią bez zwycięstwa, dodatkowo okraszoną czasem bez strzelonej bramki, który wyniósł blisko 450 minut.

Strzelecką niemoc udało się przełamać podczas spotkania z Cracovią, ale gol Jakuba Bartkowskiego mógł dać co najwyżej nadzieję na remis, a w rzeczywistości okazał się tylko trafieniem honorowym. Zielono-Biali nie udźwignęli presji, a zerowa zdobycz utwierdziła ich położenie pod kreską. Trudno oczekiwać, że otrząsną się i unikną degradacji, skoro nawet sami kibice nie wierzą, że zespół jest w stanie się odbić niemalże od dna, od którego oddziela gdański klub dzieli jedynie przeciwnik z Legnicy.

Polecamy również ten artykuł: Czy zespół z Warszawy wróci na szczyt?

Zawieszenie kluczowych piłkarzy – czy to dobry ruch w trudnej sytuacji zespołu?

Kibice dali wyraz swojemu niezadowoleniu, kierując w stronę zawodników pełne goryczy hasła, ale i piłkarzom trudno jest utrzymać emocje na wodzy. Podstawowy golkiper Lechii, Dusan Kuciak, po spotkaniu z Pogonią Szczecin nawiązał do komentarzy zamieszczanych przez internautów, a forma wypowiedzi spotkała się z reakcją władz klubu, decyzją których – stroną dyskusji był również trener David Badia – postanowiono zawiesić bramkarza na mecz przeciwko liderowi PKO Ekstraklasy. Oprócz niego przymusowej pauzy, choć z niewskazanej konkretnie przyczyny, doświadczy Mario Maloca, wybiegający dotąd na boisko z opaską kapitana.

Trzeba przyznać, że tymczasowe usunięcie z kadry uważanego za najmocniejszy punkt gdańskiej ekipy Dusana Kuciaka oraz Chorwata, będącego podporą defensywy, może wyglądać na desperacki ruch. Zasadniczym wydaje się zadanie pytania, czy nawet w obliczu mocnych słów użytych przez Słowaka to odpowiednia forma ukarania go?

Chaotyczny, nieprzemyślany manewr czy odważna decyzja? Przy słabej postawie przednich formacji mieszanie w defensywie może dawać wrażenie utraty całkowitej kontroli nad sytuacją Lechii, ale mawia się, że w szaleństwie metoda... Czy to wstrząśnie drużyną? Czy Lechia złapie oddech i utrzyma się na powierzchni, próbując wydostać się poza strefę spadkową? Niebawem się wyjaśni.